niedziela, 9 sierpnia 2015

Rozdział 51, część 5

Patrzyłam z czułością na wspaniałe łąki, pola. Każdy chwast, zioło, było takie swojskie, polskie. Naprawdę po powrocie ze Stanów zakochałam się w Polsce. Cieszyłam i doceniałam mnóstwo małych, pięknych, typowo polskich skarbów, jak ten widok przede mną – piaszczysta wąska droga, porośnięta po bokach rumiankiem, perzem, w oddali szumiące jak morze łany zbóż. I to powietrze! Rześkie, pachnące lekko zgniłym drzewem. I te domy w oddali! Kiedyś wydawały mi się liche, zwyczajne, teraz, po amerykańskiej trasie, patrzyłam na nie z podziwem. Murowane, solidne, okna ze starannie upiętymi firankami, mocnym płotem, podwórka czyste, wykostkowane, wszędzie kwiaty na skalniakach i w donicach. Piękna polska wieś!
Zachichotałam bo Myster właśnie powalił Jopusia na ziemię prosząc o zabawę i już za moment ganiali się z głośnym szczekaniem. Cudowna chwila…
Już pojutrze będę w pracy, moje myśli coraz bardziej krążyły wokół powrotu do normalności, do obowiązków, po tych najdłuższych w moim życiu wakacjach. A już w sobotę będę w schronisku, NARESZCIE!!!

(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz