czwartek, 6 sierpnia 2015

Rozdział 51, część 2

- Ach ten Kuba, wspaniale, że udało się, że tak to zaplanował, że pojechałaś do niego i zobaczyłaś taki kawał Stanów! I z tego co mówisz to jest tam bidulek dzielny na tej obcej ziemi ! – piała z zachwytu ciocia, obierając szybko i zwinnie ogórki na uwielbianą przeze mnie mizerię.
- Taak, ciociu – już już chciałam podzielić się z nią kilkoma zaprzątającymi mi myśli i serce wątpliwościami, ale się cofnęłam, stchórzyłam. Nadal jakoś cioci krytycyzm i piorunująca pewność pewnych poglądów nie dawała mi szans na poruszanie niektórych wątków.
- Tak, Amelko? – zatrzymała się ciocia w połowie obierania.
- Nic, nic, tak, Kuba jest dzielny, wiesz, ostatnie dni spędziliśmy u niego, byłam w tej lecznicy gdzie pracuje, poznałam jego kolegów i koleżanki z pracy, całe jego tamtejsze środowisko, mogłam trochę poczuć jak tam ma.
- I ? – ciocia chłonęła wszystko co dotyczyło Kuby z wielkim zainteresowaniem.
- Wszyscy są bardzo amerykańscy, tacy na luzie, fajni na zakolegowanie, ale nie wiem czy na zaprzyjaźnienie, wiesz o co mi chodzi? – spojrzałam na nią badawczo, tak bardzo chciałam by mnie rozumiała.

(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz