wtorek, 16 września 2014

Rozdział 10, część 3

Przeskoczyłam myślami do Magdy. Dwa lata po rozwodzie, ale chyba jeszcze się bidulka nie wylizała. Tak bardzo marzyła o dzieciach, zaglądała do wszystkich wózków. Niestety jakoś na razie niedane jej było poznać „tego jedynego”, trafił się tylko falsyfikat.  Magda była osobą nieszablonową. Manager w największej wrocławskiej firmie headhunterskiej.  Na pozór surowa i bardzo zdyscyplinowana. Ale dla bliskich kabareciara i straszny wrażliwiec (tak jak ja). Dusza artystyczna. Zupełnie nie wiem jak ona trafiła na te nasze studia. Mówiła często, że dusi się w tym swoim życiu, że chce czegoś zupełnie innego, ale nie wiedziała czego, chociaż my z dziewczynami miałyśmy wizję. Magda robiła w kuchni cuda! Jej przetwory, mięsiwa, dynie, ogóresie! Zjedzone raz pozostawały na zawsze w pamięci. A jak podane, ułożone! Namawiałyśmy ją bardzo na otwarcie restauracji. Zarabiała świetnie, więc jakoś dałoby się to zrealizować. Tam mogłaby się wyżyć artystycznie. Nie chciała, nie wierzyła, że to się może udać a może po prostu nie była jeszcze na to gotowa.
Iza, po studiach wyjechała do Gdańska, do ukochanej babci, która była umierająca, a jakoś nikt w rodzinie nie kwapił się, by się poświecić i spędzić z nią ostatnie miesiące życia. Iza zawsze opiekowała się różnymi biedakami. Zawsze znajdywała pół żywego kota, umierającego kreta, leciała na każde czyjeś zawołanie o pomoc. Niestety ludzie ją bardzo wykorzystywali. Szczególnie mężczyźni. Zawsze znajdywała sobie jakiegoś „do opieki”, takiego "specjalnej troski". Byłego hazardzistę, narkomana, recydywistę. Aż w końcu udało się! Poznała Michała. Spokojnego, bardzo nieśmiałego, typ outsidera. Pobrali się. Niestety okazało się, że Michał ma poważne problemy psychiczne, stany depresyjne. Iza pozwoliła mu nie pracować, być w domu, wszystko wzięła na siebie. Wkurza mnie to, bo czuję, że on ją wykorzystuje, że jak by na niego huknąć to wziąłby się w garść, a tak nie ma powodu. Ech.. Żal mi Izy. Chociaż ona wydaje się być szczęśliwa. Czuje się potrzebna.
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz