niedziela, 28 grudnia 2014

Rozdział 24, część 10

- A Łańcut Amelko? Ze wspaniałą wozownią, storczykarnią i zapierającymi dech wnętrzami?
- Nie byłam tam nigdy pani Heleno…
- Jak to możliwe? A ze szkołą?
- Chyba nie, jakoś nie pamiętam..
- To musiałaś tam nie być, bo byś pamiętała, uwierz mi.
- Chętnie bym tam kiedyś pojechała.
- Wiesz jak nie lubię tego kiedyś. Co to jest kiedyś ?
-Nie wiem nawet dokładnie gdzie to jest, w którą stronę świata..
- Amelko – pani Helena popatrzyła na mnie tym swoim wymownym „nauczycielskim” wzrokiem…
Temat nam się urwał, bo musiałam pędzić po Mystera, który właśnie bardzo wylewnie witał się ze znajomą jamniczką, której pani nie była chyba jednak za bardzo zachwycona natarczywością Mystera.
Gotowanie z panią Heleną też było super. W ogóle czułam, że pani Helena się bardzo „rozkręca”, ożywia. Pokazywała mi różne triki kuchenne, podkreślała, że zawsze warto ładnie nakryć do stołu, nawet w zwykły dzień, nawet na nas dwie.
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz