poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział 24, część 4

Pani Helena nie czuła się najlepiej, co słychać było nawet przez telefon. Zgodziła się jednak, co przyjęłam z ogromną radością. Trochę się martwiłam czy czasami nie jest to dla niej za duże umęczenie… Strasznie mi było żal, że Kuba jakoś tak zerwał wszelkie kontakty ze mną (wciąż mnie to gryzło, dlaczego tak się stało?!). Chciałabym żeby było jak kiedyś… I mogłabym go wtedy poprosić by przywiózł panią Helenę tu do mnie wygodnie, samochodem. Ale nic to! Poradzę sobie! Nie chciałam by pani Helena jechała WKD, która jest bardzo wygodna, ale nigdy nie ma gwarancji, że będzie miejsce siedzące, wiec zamówiłam taksówkę. Jakoś to przełknęłam finansowo. Pani Helena była już gotowa. Elegancka, pachnąca. Jej widok mnie uderzył. Była taka malutka, kruchutka, tak jakby nikła w oczach… Za każdym razem jak ją widziałam po nawet krótkiej przerwie to widziałam różnicę na gorzej… Starość była taka niesprawiedliwa!
Gdy tak szła ze mną pod rękę, mocno opierając się na moim ramieniu, czułam do niej taką czułość, troskę. Jak do własnej babci, której nigdy nie poznałam…
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz