wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdział 24, część 5

Droga do Podkowy minęła nam bardzo szybko. Są takie szczęśliwe godziny do i z Warszawy, gdy Aleje Jerozolimskie są całkiem przejezdne. Pani Helena była bardzo ożywiona, wszystko ją interesowało. Blisko Brwinowa zaczęła mi opowiadać o Iwaszkiewiczu, jego losach i ożenku z Anną, córką bogacza Lilpopa. Opowiadała o ich losach, działalności w czasie II wojny światowej, o tym, że ich dom, tu w Stawisku, był schronieniem i ratunkiem dla wielu Żydów. Opowiadała to wszystko tak ciekawie! Chłonęłam każde słowo! Nic nie wiedziałam z tego, co mówiła. Było mi strasznie wstyd, że jeszcze nie byłam w Stawisku, mimo, że już tu mieszkałam parę ładnych miesięcy. Jakoś Iwaszkiewicz kojarzył mi się tylko z jakoś męczoną w szkole literaturą, która zupełnie mi sie nie podobała… Wyszłam na zupełną ignorantkę… Nawet taksówkarz słuchał z wyraźnym ożywieniem.
Jak tylko podjechałyśmy pod dom to już było słychać radosne wycie Mystera. Siedział w oknie balkonowym i machał radośnie właściwie całym ciałkiem nie tylko ogonem. Radości i piskom nie było końca. Myster wykonał szaleńczy taniec radości na trawie. Było widać, że kocha panią Helenę, tak jak ja.
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz