piątek, 19 grudnia 2014

Rozdział 24,część 1

Moje życie w Podkowie biegło już stałym, spokojnym rytmem. W ciągu tygodnia po spacerze z Mysterem ruszałam wkdką do pracy. A potem już tylko marzyłam, by wrócić do domu. Uwierały mnie koszule i spódnice biurowe, chciałam chodzić tylko w t-shirtach i „dżinach”. Miasto jakoś mnie męczyło. Wracałam jak najszybciej do domu. Chyba robiłam się aspołeczna, bo coraz częściej wymigiwałam się od spotkań z koleżankami z pracy. Nie chciało mi się po prostu. Nie chciało mi się iść do hałaśliwej galerii handlowej, gdzie w każdym sklepie grała inna muzyka, zagłuszająca moje myśli, tysiące nakładających się zapachów i świateł, od których szczypały mnie oczy. Nie mówiąc już o przelewających się w amoku ludziach... Brr...Koszmar!
Pani Helena mówiła, że źle robię, że powinnam uczestniczyć w życiu firmy i dbać o kontakty z koleżankami z pracy, bo inaczej nie wiadomo kiedy zostanę szybko wykluczona i różne sprawy będą omawiane gdzieś poza mną. I pewnie miała rację. Zresztą jak zwykle. W ogóle pani Helena była dla mnie niesamowitym zaskoczeniem i to pozytywnym.
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz