piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział 24, część 8

Czas z panią Heleną był świętem. Rano, a raczej koło południa, bo obie lubiłyśmy pospać (na szczęście Myster też), jadłyśmy śniadanie, które przeciągało się prawie do pory obiadowej. Dyskusjom nie było końca. Pytałam panią Helenę o politykę, o jej opinie na różne tematy. Była niesamowitą kopalnią wiedzy i była w tym wszystkim taka rozważna, pełna mądrości życiowej i zrozumienia dla drugiego człowieka. Bardzo mi brakowało takich głosów w mediach. Głosów mądrych mądrością życiową i doświadczeniem. Czasem byłam zupełnie skołowana różnymi aferami medialno-politycznymi. Nie umiałam się w tym odnaleźć, trudno było mi odsączyć jad i napaści od faktów. Rozmowy z panią Heleną były super. Nigdy mi nie narzucała swojego zdania czy toku myślenia, ale pobudzała mnie do własnych wniosków lub pytała: „A ty Amelko, co byś zrobiła gdyby.. „. I jakoś mi się wtedy wszystko naświetlało. Chłonęłam słowa pani Heleny. Najbardziej było mi wstyd, gdy schodziło na książki. Od czasu, gdy się poznałyśmy moja świadomość historyczna, obywatelska wzrosła niesamowicie. Przeczytałam za namową pani Heleny książki, o których istnieniu nie miałam wcześniej pojęcia, a po których przeczytaniu nie mogłam uwierzyć, że mogłam żyć nie wiedząc tego czy tamtego. Zamęczałam koleżanki w pracy. Śmiały się, że chyba się minęłam z powołaniem i powinnam uczyć dzieci historii w szkole.
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz