czwartek, 25 grudnia 2014

Rozdział 24, część 7

Cudownie było zasypiać wiedząc, że pod dachem oprócz mnie i Mystera jest jeszcze ktoś kogo kocham. Samotność jest taka dziwna… Nawet jak się ma dużo ludzi wkoło to są takie chwile, pory dnia, gdy człowiek jest samotny i ta samotność  jakoś tak się na człowieka pcha, dusi go, przytłacza. Czułam, że nawet Myster w pewnym sensie był samotny. To znaczy, miał mnie, a ja jego, ale wiedziałam, że bardzo mu brakuje stada, psiego towarzystwa. Uwielbiał codzienne, osiedlowe spotkania z psami. Teraz codziennie spotykaliśmy inne psiaki, ale rzadko z którym Myster zdążył się pobawić, bo jego właściciel się spieszył, albo bał, że się pogryzą.  Z tego wszystkiego zaczęłam wchodzić na stronę internetową pobliskiego schroniska. Patrzyłam na te kochane mordki i szukałam Mysterowi przyjaciela. Wiem, wiem, byłam szalona! Samotna baba, w nieswoim domu, z dwoma psami …. Czułam, że Myster był by szczęśliwszy mając towarzysza do zabaw, biegania, bycia razem w domu, gdy ja byłam w pracy. Ale nie byłam w stanie jakoś długo oglądać i czytać opisów zamieszczonych na stronie psiaków. Wszystkie chciałam przytulić, zabrać do siebie!!! Chciało mi się wyć, gdy czytałam życiorysy niektórych psiaków… Ludzie potrafili być potworami, zgotować psiakom piekło na ziemi. Zabiłabym, naprawdę…  ech…
(ciąg dalszy nastąpi...)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz